przeprawy z projektem
Dalismy projekt do adaptacji. mi zalezalo na zmianie polozenia kuchni i gabinetu miejscami a mezowi zalezalo bardzo na wykuszu. no i podpatrzylismy sprytnie juz tych bardziej doswiadczonych i wyprostowalismy wyjscie na taras, wyrzucilismy okna z garderoby i zamiast okien w garazu zaplanowalismy luksfery. i dumni z siebie pojechalismy do projektanta. hm... projektant (nawiasem mowiac bardzo sympatyczny pan-pozdrawiamy) zyczliwie i subtelnie podzielil sie z nami swoja opinia na temat naszych zmian. tym sposobem gdzies z 20 razy padlo okreslenie ze ten domek po zmianach to "ch..ówka". troche sie zmarwtilismy. ale co tam:) skoro w gorach maja gazdówki my mozemy miec swoja.. chatke taka jaka chcemy. na pewno kazda ingerencja troche niszczy zamierzony przez projektanta efekt ale w koncu to nadal nasz uroczy opalek.
agata